Czy SILNA KOBIETA może chorować?



Nowa wizyta i nowe zalecenia.
Okazało się, że moje zabawy z Levoxą uciszyły się tylko do pewnego stopnia, otworzyłam puszkę Pandory, a dobiłam to skosztowaniem Itrax (itrakonazol), który wdg doktora rozbił cysty.

No cóż dostałam lek od ginekologa i nie pomyślałam, że jestem teraz jak tykająca bomba, a każdy dodatek może wywołać zapłon i wystrzał setki tysięcy nieprzyjaciół.

Wiem już że jak było dobrze lepiej było nie rozpoczynać levoxy. Tak stwierdził lekarz. No ale, mądry lekarz po szkodzie :-P. Wróciłam do mojego prywatnego piekła na Ziemi. Już zaczynam się oswajać i urządzać w tej matni.

Doktor wytoczył działa na BABESIE. Niedługo zaczynam brać na nią abx, zachowując dwa na bartonelle.

Mieszkam sama, a to straszne wyzwanie. Nie ma nikogo kto uspokoi mnie w trakcie ataku w nocy czy o poranku. Nie ma ponieważ

Stanowię zagrożenie:

Jednej bliskiej osobie zdiagnozowano też konfekcje. Objawy ma znacznie słabsze, ale też leczy się ILADS. Obawia się że za długie przebywanie ze mną skończy się kolejnym zarażeniem, nakazaniem . Tak, wiec obecność na co dzień może mi zaoferować dopiero gdy będę bezobjawowa.
W tym samym czasie jest to jedyna osoba, która mnie często odwiedza, słucha i wspiera.

Sami mają problemy

Zdecydowana większość ma teraz swoje problemy, pracę, życie,  a ja przecież dobrze wyglądam i jeżdżę do pracy.

Ciekawe jak mają się osoby, którym okazano bezwarunkową miłość i wsparcie? Pewnie też cierpią i czują się winni, że nie dają innym tego na co zasługują. Matki, które nie chcą by dzieci ponosiły konsekwencje ich choroby. Zony, które nie mogą sobie wybaczyć, że ich ukochani widzą ich w tym stanie. Coraz częstsze myśli, że innym byłoby bez nas lepiej. Na koniec przekonanie że nam też byłoby łatwiej się poddać.

Usłyszałam kiedyś, że nie mogę teraz dać tego co obiecywałam, gdy byłam jeszcze zdrowa. Dosłownie. Czasami zastanawiam się gdzie kończy się szczerość, a gdzie zaczyna się zadawanie emocjonalnego bólu. Myślałam, że zaczyna się wtedy, gdy przestajesz być delikatny i nie myślisz, że twoje słowa mogą wyrządzić komuś ogromną krzywdę. Równocześnie wiem, że to jest prawda.
Nie mogę dać już tego co zawsze dawałam. Nie wiem czy wyzdrowieje i tak bardzo się tego boję.

Znajomi mówią mi, że podziwiają mnie, że daje radę pracować. Mówią, że nie mogliby zostawać sami w domu. Mi kiedy prosiłam o obecność zadano pytanie: Czy ja chce by ktoś się mną opiekował?  Usłyszałam, że w marzeniach tej osoby była silna kobieta. Czy jest jakaś właściwa odpowiedź na takie pytanie gdy chorujesz na boreliozę i koinfekcje lub inne choroby przewlekłe.
Nie. Nie wiesz co odpowiedzieć. Gdzieś zdajesz sobie sprawę, że to nie Twoja wina, równocześnie chcesz by ta osoba żyła tak jak sobie wyobrażała.

To dziwne, ale mi się zadawało że nie obciążam bliskich chorobą. Najtrudniejsze rzeczy dziele z grupą chorych, dalej pracuję, nie bacząc na siebie odwiedzam innych na urodzinach, uroczystościach i świętach. Staram się żyć jak dawniej. Można ze mną wyjechać na wakacje, pójść do kina, na rower, jedzenie, dbam o porządek i robię to wszystko z uśmiechem często pomimo bólu, mgły umysłowej, uderzenia depresji, zmęczenia, czy innych symptomów. Każda z tych rzeczy to dla mnie wielki wysiłek, każdy kolejny dzień choroby to ciężka walka, nie mam najmniejszej wątpliwości, że byłam do tej pory silna. Tylko boję się, że już nie dam rady więcej taką być.

Komentarze

Popularne posty